Mecz bez walki ze strony JUWe. Zawodnicy zostali myślami jeszcze na Woli (od środy) co przełożyło się na przebieg meczu. Pierwszego gola tracimy już w 1 minucie po nieporozumieniu zawodników JUWe miedzy sobą. JUwe stara się atakować dążąc do wyrównania ale jak zawsze na boisku Wisły nic nam nie wychodziło. Po prostu to boisko pechowe dla JUWe. Drugiego gola tracimy znowu po nieporozumieniu obrońcy i bramkarza. Sędzia dyktuje rzut wolny pośredni z 7 metrów. Zawodnik gospodarzy trafia w poprzeczkę lecz piłka po odbiciu trafia w głowę jednego z zawodników i wpada do bramki. Kolejna bramkę tracimy w 46 minucie znowu po nieporozumieniu obrońców, bezpańską piłkę na 11 metrów dostaje napastnik Wisły i strzela obok Kwiatkowskiego. Do przerwy 3-0. Po przerwie zmieniamy dwóch zawodników lecz obraz gry nie ulega zmianie. Znowu mamy optyczną przewagę z której nic nie wynika. Nie potrafimy poradzić sobie z walczącymi gospodarzami staramy się wymieniać dużo podań lecz na nierównym boisku Wisły nie przynosi to żadnych efektów, wręcz przeciwnie tracimy co chwilę piłkę dając gospodarzom możliwość wyprowadzania szybkich kontrataków. Paradoksalnie strzelamy gola w 63 minucie tym razem po nieporozumieniu obrońcy i bramkarza z Wisły Wielkiej.Niestety w 78 minucie tracimy 4 gola po szybkim ataku gospodarzy. Na szczęście mieliśmy w tym meczu Kwiatkowskiego bo mogliśmy przegrać jeszcze wyżej.
Teraz trzeba się szybko zresetować i zacząć walkę od początku, by pokazać ze JUWe nie jest słabą drużyną. A w sobotę przyjeżdża do nas lider klasy A LKS Goczałkowce. I trzeba podnieść rękawice i udowodnić sobie i kibicom że drużyna potrafi walczyć o każdy metr boiska.