Porażka na własne życzenie z liderem, który nie zachwycił tylko był skuteczny bezlitośnie wykorzystując nasze najmniejsze błędy. Zaczynamy szybko z pomysłem konstruując akcje za akcją. Hornik w sytuacji sam nie trafia w bramkę, Robert Kaczmarczyk przegrywa pojedynek z bramkarzem, Czarnecki po rzucie wolnym trafia w bramkarza. Napór musiał przynieść skutek. Po rzucie wolnym w 20 minucie w okolicy 25 metra po faulu na Robercie Kaczmarczyku strzela Mikolasz i trafia w samo okienko. Piękna bramka. Niestety tracimy gola 5 minut później po błędzie całej obrony. Juwe się jednak nigdy nie poddaje. Atakujemy z animuszem cały czas co przynosi efekt w 36 minucie. Po rzucie rożnym w zamieszaniu Nyga strzela pod poprzeczkę i prowadzimy 2-1. W końcówce akcje miał Czarnecki lecz trafił obok słupka i Hornik. Do przerwy 2-1. Po przerwie atakujemy a goście ograniczają się do wyprowadzania kontr. Hornik dwa razy w sytuacji sam na sam i dwukrotnie broni bramkarz. Następnie sytuacje bramkową ma Firlej a Leśniewski nie trafia w bramkę po strzale głową w sytuacji sam na sam z 8 metrów. I sprawdza się piłkarskie powiedzenie że niewykorzystane sytuacje sie mszczą. W 88 minucie goście przechwytują piłkę w środku pola, podanie w poprzek boiska i napastnik strzela do pustej bramki. Zawodnicy JUWE szybko zaatakowali chcąc zdobyć zwycięska bramkę lecz w 92 minucie nadziewamy się na kontrę Goczałkowic i tracimy gola analogicznie do drugiej bramki. W 93 minucie mamy jeszcze akcje na remis lecz piłka po strzale Hornika ociera słupek i wychodzi z linię.
Za ładną grę nikt nie przyznaje punktów w piłce nożnej. Liczą się tylko bramki a tych strzelili więcej zawodnicy z Goczałkowic. I po prostu wygrali, na pewno niezasłużenie ale wygrali i mają trzy punkty. Teraz najwyższa pora na zwycięstwa i marsz w górę tabeli. Trzeba w Kryrach za tydzień po prostu wygrać.