Start bez błysku.
LZS Gronowice – 1:4 – LMKS Piast Gorzów
Bramkę dla naszej drużyny strzelił Krzysztof Kowol.
Mecz rozpoczął się rozpoczął się wyrównaną grą obu zespołów. Choć widoczna była różnica ogrania obu zespołów. Z pewnością drużyna z Gorzowa przeszła właściwy okres przygotowawczy, co udokumentowała już w 15 minucie zdobywając otwierającą mecz bramkę. Zdawałoby się, że był to zwykły wypadek przy pracy, ale drużyna przeciwna co raz częściej atakowała, liczne spalone wychwycone przez arbitra miały na pewno wpływ na przebieg spotkania.
W 25 minucie w polu karnym przeciwnika Grzegorz Matusiak po faulu runął na ziemię, sędzia bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł nowy kapitan zespołu – Marcel Jantos.
Jednak jego intencje skutecznie wyczuł golkiper Piasta i z trudem wygarnął piłkę praktycznie z linii bramkowej, nie dając nam upragnionego wyrównania.
Już 5 minut później po błędach kolejno naszego obrońcy Sebastiana Prochoty oraz nie potrzebnego wyjścia naszego bramkarza Wiktora Kuliga, piłka wręcz wtoczyła się między obojgiem zawodników do bramki podwyższając prowadzenie gości do 2:0.
Kilka minut później karygodnego błędu dopuścił się nasz pomocnik Marek Dragon, który w dzisiejszym spotkaniu występował na nowej pozycji – obrońcy. W polu karnym delikatnie faulował napastnika Gorzowa, ten jednak wykorzystał to w pełni wyzyskując rzut karny dla swojej drużyny.
Następnie sam pokrzywdzony umieścił piłkę w lewym górnym rogu bramki nie dając szans bramkarzowi na skuteczną obronę.
Na trzy minuty przed końcem połowy nasze nadzieje wzbudził Krzysztof Kowol, najpierw wykorzystując świetne podanie kolegi z drużyny i ciągnąc samotnie piłkę przez 20 metrów dając się sfaulować na 18 metrze, a następnie mocnym strzałem nad murem umieszczając piłkę w bramce tuż obok niepewnego bramkarza.
Chwile później wraz z naszym stoperem zszedł z boiska, a sędzia zakończył pierwszą połowę – wynik 3:1.
Na drugą część spotkania chłopaki wyszli bardzo zmotywowani, mieliśmy jeden cel – strzelić jeszcze dwie bramki i wynieść choć jeden punkt z tego meczu.
Nasza gra układała się porównywalnie jak na początku spotkania, jednak już po chwili to goście stwarzali sobie kolejne sytuacje. Wykorzystując w 60 minucie zamieszanie w polu karnym zawodnik Piasta umieścił piłkę w bramce ustalając tym samym wynik spotkania (4:1).
Po tym w drużynie gości dokonano kluczowych zmian i to nasza drużyna przejęła kontrolę nad meczem. Zaczęliśmy stwarzać naprawdę groźne sytuacje, ale brakowało szczęścia. To jedno podanie nie dochodziło do kolegi, to strzał padał wprost w bramkarza. W 75 minucie w najdogodniejszej sytuacji znalazł się Dariusz Czarny, jednak jego strzał zatrzymał się tylko na słupku, szkoda, poprowadził fantastyczną i samodzielną akcję.
W następnych minutach swoje szanse marnowali kolejno Grzegorz Matusiak oraz Daniel Żuchowski, obojgu na drodze do siatki stawał bramkarz.
Na 10 minut przed końcem zaczęło brakować chyba sił, mecz znów się wyrównał, a nasza obrona szwankowała. Mieliśmy jeszcze dogodną sytuację, ale w tym momencie nie popisał się nasz środkowy pomocnik Mateusz Dubowiecki przestrzelając z 9 metra.
Sytuacja nie zmieniła się do końca spotkania… Na pewno zabrakło nam szczęścia w tym meczu ale również pewnej obrony i dokładnych kilku podań, które na pewno otworzyłyby nam drogę do bramki.
Na pochwałę za postawę w tym meczu zasługuje na pewno większość zespołu. Każdy z osobna dał z siebie ile mógł, wyszedł brak ogrania i brak chodzenia na treningi. Osobiście myślę, że teraz z każdym meczem może być tylko lepiej.
Nie jestem w stanie wskazać zawodnika meczu, ale uważam, że każdy z osobna zasłużył na część tego miana. To nie był zły mecz, bo graliśmy swoje, tu po prostu lepsi byli przeciwnicy.
Pare błędnych decyzji i zagrań na pewno również się do tego przyczyniło, ale nie można nikogo o to winić.
Do następnego meczu!