Po raz kolejny liczebność kadry Krokusa na mecz ligowy była niezadowalająca. W porównaniu do poprzedniego spotkania przybył Bielik, natomiast ubył T.Machała. Na ławce trenerskiej zasiadł M.Żukowski. Kontuzje podobnie jak przed tygodniem wyłączyły z gry Cieplińskiego i Drozdowskiego.
Mimo takiej sytuacji nastroje przed starciem z Ikarem były dość optymistyczne, gdyż nasz trener miał do dyspozycji wszystkich podstawowych zawodników. Przypomnijmy, że ostatni sparing przed rundą wiosenną zagraliśmy właśnie z tym rywalem, przegrywając 3:5. Z tego też powodu podchodziliśmy z dużym respektem do naszego przeciwnika, doceniając jego niezłe umiejętności piłkarskie.
Potwierdziły to pierwsze minuty meczu, po których było widać, że żadna ze stron nie chce oddać inicjatywy przeciwnikowi. Krokus w tym okresie próbował się dostać pod bramkę Ikara przy pomocy sporej ilości podań lub za pomocą dośrodkowań z głębi pola. Niestety zarówno w jednym, jak i drugim przypadku brakowało precyzji. Natomiast przyjezdni zastosowali zupełnie inną taktykę, decydując się na uderzenia z dystansu z niemal każdej dogodnej pozycji. W efekcie tych poczynań Krokusowcy stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje podbramkowe. Za każdym razem na dobrej pozycji znalazł się Smolarek, jednak zwlekał ze strzałem, przez co ułatwił obrońcom skuteczną interwencję. W odpowiedzi przyjezdni próbowali zaskoczyć kwiatkowickiego bramkarza mocnymi uderzeniami zza pola karnego, jednakże dobrze dysponowany tego dnia Szydłowski popisał się dwoma kapitalnymi obronami. W tej części spotkania swoje okazje do zdobycia gola mieli jeszcze Niklewicz i Chmielewski. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa nie przyniesie już żadnych emocji, nastąpiło pełne wydarzeń ostatnie 5 minut. Najpierw w 42 minucie na strzał z około 25 metrów zdecydował się zawodnik Ikara. Zaskakujące uderzenie popularny "Żaba" sparował do boku, jednak przy dobitce był bezradny. Ledwie kilka minut później w środkowej strefie boiska był faulowany jeden z piłkarzy Krokusa. Szybko rozegrany przez Ł.Żukowskiego rzut wolny sprawił, że na czystej pozycji znalazł się Niklewicz. Ten próbując minąć bramkarza zostaje sfaulowany w polu karnym, w wyniku czego sędzia wskazał na "11". Jednak po konsultacji z asystentem zmienił decyzję, wskazując pozycję spaloną, co wzbudziło sporo kontrowersji wśród obserwatorów. Tak więc do przerwy wyniki brzmiał 1:0 dla gości.
Druga połowa meczu przez długie minuty miała bardzo wyrównany przebieg, jednak z gry zarówno jednego, jak i drugiego zespołu niewiele wynikało. Gra charakteryzowała się dużą niedokładnością, a ponadto była bardzo kontaktowa. Dopiero po kwadransie do coraz śmielszych ataków ruszyli kwiatkowiczanie próbując raz po raz zagrozić bramce rywala. W końcu w 67 minucie na indywidualną akcję decyduje się "Baryła" przeprowadzając szarżę w bocznej części pola karnego. Po dwóch próbach odebrania mu piłki przez defensorów Ikara w końcu zostaje przez nich ścięty, a sędzia bez chwili wahania wskazał na "wapno". Minutę później było już 1:1, kiedy to sam poszkodowany zamienił rzut karny na bramkę. Ten sam zawodnik wystąpił w głównej roli w 75 minucie, kiedy to wywalczył rzut wolny w narożniku pola karnego. Tym razem bardzo precyzyjnym strzałem w długi róg bramki popisał się Łuki, wyprowadzając Krokusa na prowadzenie 2:1. Po golu dla miejscowych Ikarowcy ruszyli do odrabiania strat, lecz mądrze broniący się kwiatkowiczanie nie pozwolili sobie wydrzeć ciężko wypracowanej wygranej. Mało tego, tuż przed zakończeniem meczu doskonałej okazji "sam na sam" nie wykorzystał Artek, co pozwoliłoby na pewno spokojniej oczekiwać na końcowy gwizdek. Po doliczeniu dodatkowych 3 minut sędzia zakończył spotkanie dając w końcu Krokusowcom okazję do świętowania zwycięstwa.