Przed meczem w Bytomiu jeden z działaczy Rozbarku Bytom,zapytał mnie humorystycznie czy wiem kiedy w piłce nożnej jest spalony? Próbując odpowiedzieć na to pytanie zgodnie z przepisami gry w piłkę nożną, przerwał mi i powiedział, że spalony jest wtedy kiedy gwizdnie sędzia.Na ironię losu właśnie ten moment nastąpił właśnie w tym pojedynku, ale po kolei.
Do meczu przystępujemy w podobnym składzie jak przed tygodniem w wygranym spotkaniu z Piekarami. Od początku spotkania rysuje się nasza przewaga, jednak to Rozbark miał szansę już w 5 minucie meczu otworzyć wynik spotkania, kiedy to z 18 metra fantastyczny strzał zawodnika gospodarzy broni fenomenalnie Marek Kempa.Po tym ostrzeżeniu nasi zawodnicy ruszajądo śmielszych ataków, mają zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, niestety brak jest wykończenia akcji, a strzały, które oddają nasi zawodnicy padają łupem bramkarza Rozbarku. Fantastyczną akcję przeprowadzają nasi zawodnicy w ostatnich minutach pierwszej połowy, niestety strzał Krzysia Sobla obija tylko słupek bramki Rozbarku.Druga połowa staje się już bardziej wyrównana jeśli chodzi o posiadanie piłki, jednak to nasz zespół obejmuje prowadzenie. Katastrofalny błąd obrońcy z Bytomia wykorzystuje Janusz Barański i pokonuje bramkarza gospodarzy. Brak koncentracji powoduje jednak, że po upływie zaledwie 5 minut tracimy bramkę po przepięknym strzale jednego z zawodników Rozbarku, a chwilę później przegrywamy już 2 do 1 po bardzo dobrze wykonanym przez gospodarzy rzucie wolnym. Nasz zespół jednak nie załamuje się takim obrotem sprawy i już po chwili po pięknej zespołowej akcji całego zespołu wyrównuje stan meczu. Bramka na 2 do 2 jest samobójczym trafieniem, jednak silnie uderzona piłkę po śliskiej murawie przez Krzysia Maruszewskiego nikt nie zdołałby zatrzymać. Chwilę później sprawdzają się słowa cytowane przeze mnie na początku niniejszej relacji.Nasz zespół strzela prawidłową bramkę na 3 do 2 sędzia główny spotkania wskazuje na środek boiska, nasi zawodnicy się cieszą a tu…. sędzia boczny uznaje, że Marcin Swat dobijając głową piłkę do pustaka był na pozycji spalonej, o czym nie mogło być mowy ponieważ jeżeli tak to już oddając strzał przez Krzysia Sobla sędzia powinien reagować, a po wtóre Marcin dobiegając do główki wbiegał ewidentnie zza plecy obrońców. No nic gramy dalej. Zarówno my jak i gospodarzew strugach deszczu chcą rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. I tak w 90 minucie meczu po błędzie naszego obrońcy piłkę przejmuje napastnik gospodarzy i nie daje szansMarkowi .
No bardzo szkoda tego meczu. Szkoda tym bardziej, że graliśmy naprawdę dobre zawody. Brakowało jednak tego „coś”. Może trochę tej piłkarskiej złości, koncentracji – na pewno nie ambicji czy umiejętności. Jak już wspomniałem kiedyś,trener Arek Kołton poukładał naprawdę fajną ekipę, ale trochę jeszcze brakuje takiego zmysłu „killera”, zimnej krwi. Trudno walczymy dalej o 6 miejsce, które na pewno jest wielkim wyzwaniem a w przypadku osiągnięcia tego wyniku niebywałym sukcesem klubu w tym sezonie.Po raz kolejny wielkie dzięki naszym wspaniałym kibicom i sympatykom, którzy pomimo tak fatalnej pogody zjawili się na tym meczu. Prawda jest taka, że kibice Rozbarku muszę w tej kwestii jeszcze dużo, dużosię uczyć a i tak raczej nie osiągną Waszego poziomu kultury i zachowania. Zapraszamy już za tydzień , tym razem powalczymy w Boruszowcu z zespołem Czarnych z Suchej Góry.