Początek meczu i właściwie cała pierwsza połowa tego nie zwiastowała. Przemyślana gra w środku pola sprawiła, że przez pierwsze 20 minut bramka dla Kościelnika wisiała na włosku. Dopiero później goście obudzili się z letargu i przystąpili do ataku. Dalsza część pierwszej połowy sprowadzała się do wybijania piłki i szukania długimi podaniami skrzydłowych. Ci jednak osamotnieni nie byli w stanie przełamać skrzętnie ustawionej obrony Pobiednej.
Wynik otworzył siędopiero w drugiej połowie. I raz otwarty worek z bramki nie chciał się zamknąć do końca meczu. Fatma wciągu 25 minut strzeliła 5 bramek. Ciężko winić przy nich obronę czy bramkarza - goście mieli więcejszczęścia i w pojedynkach jeden na jednego okazywali się po prostu lepsi.
LZS obudził się w końcówce, strzelając dwie honorowe bramki (Tomasz Tusień i Daniel Suproń). Tym samym wynik końcowy to 2:5.