Marcovia – Drukarz 3:8
Marcovia Marki po dwóch zwycięstwach przegrała na własnym terenie z Drukarzem Warszawa 3:8. Mecz walki, ale wygrali lepsi.
Pierwsza kwarta była dosyć wyrównana. Chłopcy z Marcovii po dwóch zwycięstwach wyszli na boisko z wiarą we własne umiejętności i wolą zwycięstwa. Drukarz postawił trudne warunki gry od początku spotkania, ale o obrona gospodarzy spisywała się dzielnie. Szczególnie Bartek Tomasik popisywał się skutecznymi interwencjami. Pewnie ta odsłona spotkania zakończyłaby się wynikiem remisowym gdyby nie błąd podczas wyprowadzania piłki z własnej bramki.Podanie obrońcy przechwycił napastnik gości i wykorzystał prezent strzelając pierwszą bramkę w tym spotkaniu. 0:1.
Druga kwarta rozpoczęła się od ataków gospodarzy i trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem nieźle. Zepchnęli faworyzowanego Drukarza do obrony i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 18 min. meczu - więc już 3 min. po rozpoczęciu II kwarty - Marcovia wyrównała. Bramkę strzelił Maciek Zygmunt po akcji Julka Janiszewskiego. Niestety to było wszystko, na co było stać żółtych w tej kwarcie i od 22 do 28 min. stracili aż trzy bramki. Drukarz był w tym okresie gry wyjątkowo skuteczny i wykorzystywał każdy błąd przeciwnika. Strzałami pod poprzeczkę - poza zasięgiem bramkarza -zdobyli kolejne trzy bramki. Po pierwszej połowie spotkania było 1:4.
Trener Marcovii miał trudne zadanie i zastanawiał się nad zmianą ustawienia. Nastąpiły kolejne zmiany w składzie. Niestety faul w polu karnym i rzut karny przyniósł kolejną bramkę Drukarzowi. Stało się to w 37 min. spotkania. Marcovia nie załamała się tym zdarzeniem i ponownie zaatakowała. W 38 min. po pięknej akcji Julek trafił w słupek. To była naprawdę super szansa na zdobycie bramki. Julek nie poprzestał na tej akcji i chwilę później zaatakował obrońców, przechwycił piłkę przed bramką przeciwników i zdobył bramkę na 2:5. Drukarz nie rezygnował i już minutę później strzelił bramkę na 2:6. Marcovia dalej walczyła o zwycięstwo i atakowała. Jeden z jej ataków został przerwany faulem tuż przed polem karnym. Sędzia był blisko tej sytuacji i nie miał wyjścia. Podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Kuba Matykiewicz i pięknym technicznym strzałem - nad murem - ustalił wynik tej kwarty na 3:6. Tym razem trzecia kwarta okazała się najlepsza w wykonaniu Marcovii.
Czwarta kwarta miała być pogonią za Drukarzem, ale goście na to nie pozwolili. W 49 minucie padła kolejna bramka po rzucie karnym. Bartek Jakusz-Gostomski obronił rzut karny, ale dobitka była już skuteczna. W 51 minucie pięknym rajdem po lewej stronie popisał się Bartek Wilkowski. Minął kolejno trzech rywali i pięknie dośrodkował spod końcowej linii, ale niestety jego doskonałego podania nie wykorzystał Kuba Matykiewicz i piłka minęła bramkę minimalnie obok lewego słupka. Już minutę później Kuba miał ponownie doskonałą sytuację do zdobycia bramki, ale tym razem strzelił minimalnie obok prawego słupka. Marcovia atakowała nieskutecznie a Drukarz zdobył kolejną bramkę ustalając wynik spotkania w 57 minucie na 3:8.
Drukarz był tym razem lepszy od Marcovii i wygrał zasłużenie. Wypunktował przeciwnika po mistrzowsku. Chłopcy z Marek walczyli i na pewno ambicji nie można im odmówić. Trener nie miał szczęśliwej miny po spotkaniu, ale to jest dopiero pierwszy sezon w lidze i frycowe trzeba zapłacić. Jeszcze nie teraz, ale zwycięstwa przyjdą, bo drużyna się kształtuje. Na boiskowe doświadczenie trzeba jeszcze trochę poczekać.