Mecz z przeciwnikiem, z którym w dotychczasowych grach nie straciliśmy punktu, a w tym turnieju miał być przypieczętowaniem naszych wcześniej odniesionych zwycięstw, okazał się najtrudniejszym dnia dzisiejszego. Chyba to wynik tego, że, pewni swoich przewag, nasi zawodnicy zlekceważyli ponownie przeciwnika.
Mecz rozpoczął się od niespodziewanych ataków LZS Buczyna, z których pierwszy nie przyniósł na nasze szczęście prowadzenia. Ale co się odwlecze... Już po chwili rozegranie z rzutu rożnego przyniosło prowadzenie naszym przeciwnikom. Jeszcze nasi zawodnicy nie zdążyli ochłonąć po stracie bramki, a kolejny atak Buczyny zakończył się uderzeniem piłki w słupek naszej bramki. Nasze ataki nie przynoszą rezultatu, najpierw Dyko, a później Matwi przenoszą piłkę nad poprzeczką. Atak Buczyny omal nie kończy się utratą kolejnej bramki. Napastnik Buczyny mija Patryka i uderza z całej siły – na nasze szczęście w poprzeczkę. 7 minuta przynosi naszej drużynie wyrównanie. Patryk dogrywa z autu do Kapiego, zaś ten głową umieszcza piłkę w siatce bramki Buczyny. Jest 1-1. Trener naszej drużyny wymienia całą szóstkę zawodników grającą w polu, zaś zmiennicy wykorzystują swą szansę na zaprezentowanie swych umiejętności. Najpierw Igor dobija strzał Kazika i wyprowadza nas na prowadzenie 2-1, następnie Mati podaje do Maksia, zaś ten ustala wynik spotkania na 3-1. Kolejne, piąte spotkanie wygrywa drużyna KS Polkowice.