Jak mawia klasyk, każda passa kiedyś dobiega końca. Świetną serię Pumy (zwycięstwa m.in. z Osiekiem i Muchoborem) na pięciu ligowych zwycięstwach z rzędu zatrzymała ekipa z Wichrowa, której nasza drużyna uległa na własnym boisku 1:2.
Optymistyczne nastroje przed meczem spotęgowała bardzo szeroka kadra Pumy. Efektem braku kontuzji i wysokiej mobilizacji na początku rundy wiosennej był fakt, że kilku zdrowych zawodników nie załapało się do meczowej osiemnastki i oglądało spotkanie z perspektywy trybun. Zawody rozpoczęły się z piętnastominutowym opóźnieniem spowodowanym procedurami sprawdzania dowodów tożsamości graczy. Trener Reszka postawił na ofensywne ustawienie z parą napastników, którą stworzyli nowi zawodnicy Pumy - Maciej Trzcński i Rafał Obała. Już w pierwszej akcji meczu stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Maciej Urban. Marcin Drożdż wygrał pojedynek na lewym skrzydle, precyzyjnie dorzucił piłkę w pole karne na dalszy słupek, a nasz prawy pomocnik przestrzelił z najbliższej odległości. Niestety, kapitan drużyny Pumy tuż po wrzutce nabawił się urazu i w czwartej minucie został zmieniony przez Sebastiana Jamnego.
Gospodarze nie był w stanie zdominować niżej notowanego rywala. W przeciwieństwie do zeszłotygodniowej wygranej z Zachowicami, tym razem w środkowej strefie panował chaos, a dwójka napastników została odcięta od podań. Pojedyncze zrywy wprowadzonego na początku meczu z ławki Sebastiana Jamnego nie wystarczyły na sforsowanie defensywy Wichrowa, a chaotyczne próby rozegrania piłki przez obie ekipy w centralnej części placu gry wywoływały nerwowe reakcje szkoleniowców. W XX34 minucie w pozornie niegroźnej sytuacji kapitalny strzał oddał najlepszy dziś na boisku Matteo Berzin, który z około 45 metrów (!) z bocznego sektora przelobował Sebastiana Rakowskiego. Piękna bramka dla Wichrowa wyraźnie uskrzydliła gości, którzy po przerwie odważnie zaatakowali. Efektem była kolejna bramka tego samego zawodnika, również po strzale z dystansu. Po stracie drugiego gola Puma ruszyła do ataku, kilka razy groźnie uderzał Sebastian Jamny. Bardzo dobrą zmianę dał Marcin Waszczyk, który po zmianie ustawienia na 3-5-2 szalał na prawym wahadle i posłał kilka bardzo groźnych dośrodkowań, których niestety nie udało się zamienić na bramki. W 80 minucie starania zawodników Pumy udało się w końcu przekuć na gola, którego po zamieszaniu w polu karnym zdobył Rafał Obała. Warto wspomnieć, że było to trzecie trafienie naszego nowego napastnika w zaledwie drugim spotkaniu. Puma do samego końca starała się doprowadzić do remisu. Na kilka minut przed końcem groźny strzał oddał Kacper Klementowicz, z uderzeniem poradził sobie jednak golkiper gości. Ofensywny napór Pumy trwał Podczas jednej z akcji drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał zawodnik Wichrowa, Andrzej Zachacz, który przy użyciu nieparlamentarnych wyrażeń krytykował decyzje sędziego. W ostatniej akcji meczu Mateusz Flejterski dośrodkował z rzutu rożnego do Wojciecha Skoczylasa, którego uderzenie z pierwszej piłki zostało zablokowane przed linią bramkową przez jednego z obrońców KP Wichrów. Kilka sekund po tej sytuacji sędzia zakończył spotkanie, a trzy punkty powędrowały do dorobku naszych dzisiejszych rywali.
Drużyna Pumy postara się wrócić na zwycięską ścieżkę w wyjazdowym starciu z zespołem GLKS Mietków, które odbędzie się w niedzielę, 10 kwietnia o godzinie 11:00.