Od początku gra całkowicie nam się nie klei. W zasadzie jedyny sposób, którym coś próbujemy zrobić, to długa piłka do przodu, co niekoniecznie jest najwłaściwszym wykorzystaniem prostej, sztucznej murawy. W każdym razie, w jednej z pierwszych akcji, mogliśmy już przegrywać. Kontrowersyjny rzut karny dla rywali (kontrowersje nie ze względu na to czy była ręka, czy nie, ale wyglądało to na spokojnie metr przed polem karnym) w każdym razie rywale nie wykorzystują tego prezentu i posyłają piłkę wysoko nad bramką.
Nie ten prezent to może następny, pomyślał pewnie nasz bramkarz, łapiąc piłkę podaną przez naszego zawodnika. Efekt, rzut wolny pośredni z 5 metrów dla drużyny rywali, ale wykonanie było podobne jak przy rzucie karnym. Odpowiadamy dobrą wrzutką Jakuba Kołodzieja, ale z piłką na 3 metrze minął się Sebastian Iciaszek, a zamykający akcję Szymon Cepiga nie zdołał wpakować piłki do siatki. Do tego sporo akcji lewą stroną, gdzie szalał Denis Glebowicz (albo inaczej, gdzie wyraźnie odstawał od reszty drużyny obrońca rywali). W każdym razie Denis ma z 3-4 sytuacje do strzału jednak ostatecznie nie udaje mu się pokonać bramkarza rywali (przynajmniej w tej połowie). Do tego trzeba dodać dwie dobre akcję Marcina Fitlera, jednak jego strzały ostatecznie były niecelne.
Wreszcie udaje nam się zdobyć bramkę. Rajd Denisa, dogranie piłki na 11 metr przed bramkę, gdzie zapędził się nasz środkowy obrońca Patryk Gwioździk i strzałem nie do obrony pokonuje bramkarza rywali. Tuż przed końcem tej połowy ładny strzał oddaje Jakub Dukowski jednak piłka ostatecznie ląduje na słupku.
Druga połowa rozpoczyna się od naporu gości i popełniamy spore błędy. Najpierw nie doskakujemy do zawodnika rywali, który "zbiera" odbitą piłkę po rzucie rożnym i z kilku metrów uderza precyzyjnie obok słupka i mamy remis. Po chwili od drugiej bramki ratuje nas.... napastnik gości, który dotknął piłkę, która raczej i bez jego udziału zmierzała, by do bramki po sytuacji sam na sam przeciwnika z Bartkiem Szybiakiem. Na nasze szczęście będący na wyraźnym spalonym rywal wkopnął piłkę do bramki, a my od tego momentu jakoś się otrząsamy.
Nie gramy może dobrze, ba w zasadzie wcale nie gramy, po prostu przestawiamy się na skuteczne bij a leć, które... od tego momentu jest skuteczne. Dalekie podanie Jakuba Jasińskiego do Marcina Fitlera, a ten w sytuacji sam na sam pokonuje bramkarza rywali. Chwilę później Marcin podaje do Denisa, a ten mija kilku rywali i w sytuacji sam na sam wyprowadza nas na dwubramkowe prowadzenie, które już nas uspokaja i pozwala grać z większą swobodą.
I tak Bartek zaczyna w kapitalny sposób wyłapywać dośrodkowania rywali, obrońcy zaczynają włączać się w akcję ofensywne, a boczni pomocnicy robią dużo więcej wiatru, zwłaszcza świeży Dominik Warzycha na prawej stronie, który raz po raz mijał tam rywali, ale z dograniem i jego wykończeniem było już gorzej. Dobre sytuacje marnuje jeszcze Duszyński. Najpierw głową z kilku metrów nad poprzeczką, a chwilę później w sytuacji sam na sam górą bramkarz rywali. Do tego dwa dogodne rzuty rożne, ale o ich wykonaniu lepiej nie wspomnieć.
Limit szczęścia chyba został wykorzystany i miejmy nadzieję, że za tydzień już zaprezentujemy dużo, dużo lepszą grę (co nie znaczy, że ten rezultat nie cieszy, bo każde zwycięstwo na pewno sprawia, że w każdym kolejnym meczu gra się nam łatwiej) w pojedynku z Rozbarkiem, bo łatwo na pewno nie będzie.
Nadzieja Bytom - Orzeł Miedary 3:1 (1:0)
Bramki: Gwioździk (24), Fitler (65), Glebowicz (70) - M. Antoszkiewicz (52).
Nadzieja: Bartłomiej Szybiak - Szymon Cepiga (65. Sławomir Orłowski), Mateusz Długosz (46. Mateusz Duszyński), Jakub Dukowski (46. Dominik Warzycha), Marcin Fitler, Denis Glebowicz, Patryk Gwioździk, Sebastian Iciaszek (72. Mateusz Matuszak), Jakub Jasiński, Jakub Jendrzej, Jakub Kołodziej.
Orzeł: Krzysztof Dądela - Denis Antoszkiewicz, Marcel Antoszkiewicz, Beniamin Banysch, Kamil Jedynak, Piotr Konopka (72. Bartosz Zbróg), Kamil Niestrój, Adam Pluta, Mateusz Strzodka, Michał Szkliniarz, Dawid Ziaja (83. Tomasz Burczyk).
Żółta kartka: Gwioździk.