Do meczu z Zielonymi Rakoszyce podopieczni trenera Reszki przystępowali z perspektywy piątego miejsca w lidze. Na papierze Puma była więc zdecydowanym faworytem starcia z zamykającą tabelę ekipą z Rakoszyc. Rzeczywistość okazała się jednak przewrotna, a zespół Zielonych postawił w Pietrzykowicach naprawdę twarde warunki, okazując się niewdzięcznym i wymagającym rywalem.
Od samego początku meczu widać było, jaki styl gry preferują goście. Rakoszyce stawiały na operowanie długą piłką oraz fizyczne, twarde starcia z naszymi zawodnikami. Skutecznie utrudniało to Pumie konstruowanie akcji w ataku pozycyjnym. Gdy nasi zawodnicy dochodzili do sytuacji strzeleckich, zawodziła skuteczność. W 16 minucie, kilkadziesiąt sekund po niezłej okazji zmarnowanej przez Rafała Obałę, jeden z pojedynczych wypadów Zielonych pod nasze pole karne zakończył się bramką "z niczego" - skuteczny, sytuacyjny strzał oddał Marcin Kulas, otwierając wynik meczu. Dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Robert Rajski - po wrzutce z rzutu rożnego autorstwa Daniela Koszykowskiego obrońca gości wybił piłkę głową przed własne pole karne, z czego skorzystał Robert, świetnie składając się do uderzenia wolejem. Piłka skozłowała przed zasłoniętym bramkarzem gości, po czym wpadła do siatki. Na przerwę schodziliśmy przy stanie 1:1.
Z każdą upływającą minutą drugiej połowy uwidaczniała się przewaga Pumy. Nasi zawodnicy dłużej utrzymywali się przy piłce, nie przekładało się to jednak na efekty w postaci bramek. Po raz kolejny zawodził brak zimnej krwi przy wykończeniu akcji. Kluczowa dla wyniku okazała się rola rezerwowych. W 67 minucie trener Reszka zdecydował się na podwójną zmianę - miejsca Roberta Rajskiego i Krzysztofa Graczykowskiego zajęli Wojciech Sułkowski i Marcin Drożdż. Dla obu był to pierwszy występ w obecnym sezonie. Już cztery minuty po wejściu na boisko Marcin Drożdż przytomnie dojrzał Wojtka Sułkowskiego przy wyrzucie z autu na wysokości pola karnego gości, a ten świetną wrzutką na dalszy słupek odnalazł Daniela Koszykowskiego, który strzałem głową wyprowadził Pumę na prowadzenie 2:1. Mimo starań i kilku akcji ofensywnych przyjezdnych, do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, a trzy punkty zostały w Pietrzykowicach.