Nie ulega wątpliwości, że do meczu z Dobrzyniem przystępowaliśmy z pozycji outsidera. Mieliśmy jednak nadzieję, że uda się sprawić niespodziankę lub przynajmniej pozostawić po sobie dobre wrażenie i udać się do domów z podniesionymi głowami.
Od początku spotkania, zgodnie z przewidywaniami zarysowała się przewaga gospodarzy. Victoria górowała w posiadaniu piłki, lecz nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych sytuacji do zdobycia gola. Do ok. 25 minuty byliśmy bardzo dobrze ustawieni w defensywie, a ponadto regularnie kontrowaliśmy rywala. Żeby była jasność my również nie potrafiliśmy wykreować „czystych” okazji, lecz kilkukrotnie, przy odrobinie szczęścia pachniało bramką dla naszego zespołu. Najbliżej był Małunowicz, który po dośrodkowaniu z narożnika boiska Jankiewicza przeniósł piłkę nad poprzeczką. Niewiele zabrakło też Chlaście, jednak w ostatniej chwili został uprzedzony przez obrońcę gospodarzy, który wybił piłkę na rzut rożny. W 25 minucie skończyła się jednak nasza „sielanka”, ponieważ gospodarzom w końcu udało się znaleźć sposób na naszą defensywę, precyzyjnym strzałem z przed karnego. Najbardziej boli fakt, że cała akcja została wyprowadzona po źle rozegranym wyrzucie piłki z autu przez nasz zespół. Po bramce obraz gry niewiele się zmienił. Wciąż grę prowadził Dobrzyń, lecz z rzadka zagrażał naszej bramce, a jeżeli już miało to miejsce, bardzo dobrze spisywał się weteran Hraca. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i do szatni schodziliśmy przy jednobramkowym prowadzeniu gospodarzy.
W drugiej połowie żądni kolejnych goli gospodarze zdecydowanie podkręcili tempo, lecz to my jako pierwsi stworzyliśmy sobie dogodną sytuację do strzelenia bramki. Po rzucie rożnym wybitą piłkę na 20-tym metrze przejął Peczeniuk, którego nieudany strzał mógł przerodzić się w asystę, ponieważ futbolówka trafiła wprost pod nogi Koziara, ale ten zbyt długo zwlekał ze strzałem i ostatecznie został zablokowany. Chwilę później bliski strzelenia gola był pomocnik Victorii, lecz jego uderzenie z dystansu zatrzymało się na poprzeczce. Niestety w 60 minucie nie mieliśmy już tyle szczęścia i było 2:0. Piłka po strzale zawodnika gospodarzy odbiła się od jednego z naszych obrońców, po czym przelobowała bezradnego Hracę. Próbowaliśmy szukać kontaktowej bramki, lecz sytuacji było jak na lekarstwo. Najlepszą miał Błażejewski, ale po dośrodkowaniu Jankiewicza nie udało mu się uderzyć w światło bramki. Kiedy wydawało się, że nic w tym meczu już się nie wydarzy, Dobrzyń zadał jeszcze jeden cios. Po nieudanym zagraniu zawodnika Victorii, lecąca wysokim łukiem piłka odbiła się od poprzeczki, po czym spadła wprost na nogę ich napastnika, który mocnym strzałem ustalił wynik spotkania na 3:0.
Fakty są takie, że przegraliśmy i to przegraliśmy wysoko. Niemniej jednak nasza postawa w tym meczu zasługuje na umiarkowany optymizm, bowiem na boisku można było zobaczyć Kruszynę, która jest dobrze zorganizowana oraz walczy od początku do końca, co w tym sezonie niestety nie jest regułą. Bardzo dobrą partię rozegrał Małunowicz, który pokazał, że w tej kampanii lepiej czuje się ustawiany na środku defensywy, a także walczący na całej szerokości boiska Chlasta. Jeżeli uda nam się przełożyć taki poziom zaangażowania na ostatnie kolejki, możemy być pewni, że nasz dorobek punktowy się powiększy.