W niedzielę podejmowaliśmy na własnym boisku Huragan Siostrzytów. Jest to drużyna uważana za jedną z najbardziej nieustępliwych i walecznych co zademonstrowała również i w spotkaniu z nami. Pierwsza połowa nie była najlepsza w wykonaniu obu drużyn. Ciężko było się doszukać składnych akcji, a przez większość pierwszej połowy kibice oglądać mogli nieskładną szarpaną grę stosunkowo daleko od bramek. Najgroźniejszą akcję mieliśmy około dwudziestej minuty kiedy to Krzysiek Sieklicki dobrze wyszedł do podania Marcina Miturskiego i znalazł się w sytuacji sam na sam po czym oddał celny strzał wybroniony przez bramkarza. Goście zagrażali nam stałymi fragmentami gry i w czterdziestej minucie udało im się wyjść na prowadzenie po wzorowo wykonanym rzucie rożnym. Druga połowa wyglądała inaczej, od samego początku podkręciliśmy tempo. Zaowocowało to większą ilością stwarzanych sytuacji. I tak w pięćdziesiątej minucie Kamil Panas dostaje kozłującą piłkę za linie obrony, z piętnastego metra stara się przerzucić wychodzącego bramkarza jednak lob okazuje się zbyt niski i interweniuje bramkarz pewnie chwytając piłkę. 10 minut później z metra do pustej bramki nie trafia Piotr Zentara. W 70 minucie ponownie w pojedynku 1 na 1 z bramkarzem staje Panas, strzał okazuje się zbyt słaby i mamy bezproblemową obronę. Mniej więcej w podobnym okresie czasu Piotr Staniewicz decyduje się na strzał zza pola karnego lecz piłka wędruje nad poprzeczką. W osiemdziesiątej minucie z rożnego dośrodkowuje Kamil Ogórek, w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnajduje się Paweł Gryta i oddaje strzał swoją słabszą prawą nogą, piłka odbija się od słupka i wpada do bramki. Drużyna Siostrzytowa straszyła podobnie jak w pierwszej połowie głównie stałymi fragmentami gry, jednak nie było z nich żadnego celnego strzału. W ostatniej akcji meczu mogliśmy jeszcze wyjść na prowadzenie po dwójkowej akcji braci Ogórków, z boku pola karnego Paweł wycofuje do Kamila na szesnasty metr, ten oddaje strzał który bramkarz sparuje nad poprzeczkę.
Nie ma wątpliwości, że to drużyna gości powinna być bardziej zadowolona z remisu. Nie potrafiliśmy wykorzystać wykreowanych sytuacji i sami jesteśmy sobie winni za brak zwycięstwa. Następna okazja by się poprawić już za kilka dni w Milejowie.