W niedzielę zawitała do nas drużyna GLKS Michów. Spotkanie to można uznać za derbowe jako, że obie drużyny dzieli odległość jedynie 8km. Nie były to jednak derby podwyższonego ryzyka, ponieważ obie drużyny pozostają ze sobą raczej w przyjaznych stosunkach.
W spotkanie lepiej weszli goście i to oni przeważali do 15 minuty, stuprocentowych okazji nie było, jednak zostaliśmy nieco zepchnięci i zespół z Michowa wywalczył kilka rzutów rożnych. Warto nadmienić, że po zamieszaniu podbramkowym jeden z naszych zawodników wybijał piłkę w słupek, było groźnie. Dość szybko jednak gra się wyrównała, a po chwili to my rządziliśmy na boisku co chwile oddając strzały na bramkę gości. I tak, zza pola karnego mocny strzał oddaje Piotr Staniewicz dynamicznie nabiegając na piłkę ze środka boiska. Następnie z obrębu pola karnego silnie lecz niecelnie strzela Piotr Zentara. Uderza także Paweł Kozłowski który ambitnie „wyłuskuje” piłkę na dwudziestym metrze. Potem Paweł Gryta zastawiając się w polu karnym wystawia piłkę Kamilowi Ogórkowi, ten lewą nogą oddaje strzał który bramkarz przenosi nad poprzeczkę. Do rożnego podchodzi „Ogór”, a jego dośrodkowanie w pięknym stylu kończy Piotr Zentara - bramkarz bez szans i mamy 1:0. Po strzeleniu gola staraliśmy się jeszcze podwyższyć rezultat, celny strzał po krótkim rogu oddał Paweł Gryta. Drużyna z Michowa także miała swoje szansy jednak było ich zdecydowanie mniej.
Na początku drugiej połowy obraz gry się nie zmienił, nad obrońcami miękko zagrywa Kamil Ogórek do Piotra Zentary, który ładnie wyszedł za obrońców, ten z kozłującej piłki oddaje mocny i niecelny strzał. Po chwili ponownie sam na sam wychodzi „Phelps” po ładnej indywidualnej akcji w której przedryblował dwóch obrońców. Piłka wędruje jednak obok prawego słupka. Najlepszy mecz Piotrka w tym sezonie, siał spustoszenie na prawym skrzydle raz po raz sprawiając kłopoty defensywie rywali. Od około siedemdziesiątej minuty zaczęły nam doskwierać braki kadrowe (z różnych względów nieobecnych było siedmiu zawodników). Nie wszyscy z nas byli przygotowani na pełne 90 minut, a na ławce dostępnych było jedynie dwóch zmienników. GLKS zepchnął nas do obrony i zaczęliśmy grać z kontry. Gracze z Michowa starali się głównie zagrażać posyłając długie piłki w pole karne po których zdarzało się im dochodzić do pozycji strzeleckich jednak zazwyczaj były one niedogodne i trudne do wykorzystania. Bardzo przydał się nam w tej sytuacji wracający do gry Michał Myka, który wprowadzony znacznie podwyższył nasz blok defensywny. Po jednej z akcji z boku pola karnego sam na sam wychodził gracz gości jednak bardzo pewny w swoich poczynaniach w niedzielnym meczu Sebastian Tatara w porę skrócił kąt utrudniając napastnikowi skuteczne wykończenie. Obrona bez zarzutu i dalej jest 1:0. Kilkukrotnie kontrowaliśmy i po jednej z takich akcji w końcówce meczu strzelamy na 2:0. Wprowadzony kilka minut wcześniej Przemek Cieślak otrzymuje podanie od Pawła Kozłowskiego i sprzed linii końcowej stara się wstrzelić po ziemi piłkę równolegle do bramki lecz interweniujący bramkarz posyła ją do własnej siatki. 2:0 i po chwili sędzia gwiżdże koniec spotkania.
Wynik raczej sprawiedliwy, mimo okresów w których przeważała drużyna Michowa w ogólnym rozrachunku to my byliśmy drużyną kontrolującą spotkanie i stwarzającą groźniejsze sytuacje. Cieszy zwyżka formy Piotra Zentary i fakt, że Tomek Kwiatkowski mimo upływu lat ciągle potrafi być ostoją defensywy, a z obserwacji jego inteligentnej gry mogą czerpać młodsi zawodnicy. Przed nami kilka trudniejszych spotkań, już w tą niedzielę czeka nas wyprawa do Niedźwiady.