Intensywny dzień nasi chłopcy zakończyli odrabianiem ligowych zaległości i wycieczką w góry - mam na myśli te Tarnowskie... Naszym przeciwnikiem była drużyna UKS-u Trójki Tarnowskie Góry. Mecz rozpoczął się z opóźnieniem (sędzia nie potrafił dotrzeć na miejsce spotkania, powód nieznany).
W rolę rozjemcy w pierwszych minutach pojedynku wcielił się trener drużyny przeciwnej. Uczciwie trzeba przyznać, że lepiej wywiązywał się ze swoich obowiązków niż faktyczny arbiter zawodów.
Zostaliśmy "fantastycznie" przywitani przez sympatyków drużyny przeciwnej, którzy naszych chłopców określali mianem zwierząt hodowlanych - w domyśle świnia, a ogólnie - "karmieni paszą".
Przechodząc do konkretów.
Boisko oddające właściwe proporcje, chyba jedyne w okolicy nie kwadratowe. Świetne warunki atmosferyczne, ciekawy rywal, dobry mecz. Wynik mógłby być okazalszy gdyby nie szwankowała skuteczność. Gospodarze choć w ciągu całego spotkania oddali jeden groźny strzał na naszą bramkę, który miał miejsce w 12 minucie, w defensywie i organizacji gry wyglądali naprawdę przyzwoicie - może odrobinę zalęknieni.
Przewaga naszego zespołu nie podlegała dyskusji, zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie.
Oddawaliśmy mnóstwo strzałów z dystansu, nie zawsze celowniki były dobrze wyregulowane, ale w kilku przypadkach piłka znalazła drogę do bramki (Radzio, Iwan, Soban). Do tego kilka oskrzydlających akcji i ta najważniejsza zakończona kolejnym golem Radzia po dośrodkowaniu Bartka Berudy.
Trudno znaleźć słabe punkty, każdy zagrał na dobrym poziomie. Niestety sędzia nie stanął na wysokości zadania i podejmował kuriozalne decyzje zagęszczając jedynie atmosferę na widowni.
Oberwało się nawet pani Agnieszce, która chyba nigdy nie odezwała się złym słowem odnośnie wydarzeń boiskowych; "zrugana" przez krewkich rodziców drużyny przeciwnej. Sytuacja troszeczkę przypominała nasze rywalizacje sprzed kilku lat, może niektórym potrzeba czasu, aby nabrać dystansu ? W pierwszej kolejności najlepiej wychylić się poza okręg bytomski, skonfrontować się z naprawdę trudnymi rywalami i wtedy status "niepokonanych" nie będzie tak dużym ciężarem dla poszczególnych rodziców - "Zdejmij Bartka ! Bartek zejdź ! Bartek idź do szatni !" I tak przez cały mecz...
Naprawdę motywacja godna podziwu. Nic dziwnego, że gospodarze oddali tylko jeden groźny strzał na naszą bramkę...