Do pojedynku z Trójką Tarnowskie Góry przystąpiliśmy z myślą, że oprócz punktów zobaczymy dobrą grę całego zespołu. Pisząc - "całego zespołu" mamy na myśli dosłownie wszystkich graczy. Nie przez przypadek szkoleniowiec powołał 17 graczy z czego 16 z pola. Mecz rozpoczął się dla nas bardzo dobrze. Już w pierwszych minutach uzyskaliśmy prowadzenie po strzale z dystansu Iwana. Atakowaliśmy nadal, rywal ograniczał się tylko do przeszkadzania. Dosyć szybko udało nam się podwyższyć prowadzenie za sprawą Maćka, który z bliskiej odległości głową umieścił piłkę w siatce. Potem kilkakrotnie łapani byliśmy na spalonych, dwukrotnie były to błędne interpretacje arbitra, w sytuacjach kiedy naprawdę przeprowadzaliśmy ciekawe akcje. Paradoksalnie rozjemca nie odgwizdał "spalonego" przy naszej trzeciej bramce, kiedy na listę strzelców wpisał się Kosa. Niestety w spotkaniach na tym szczeblu takie pomyłki są wkalkulowane w pracę arbitra. Do przerwy prowadziliśmy 3 : 0, a goście ani razu nie zagrozili naszej bramce.
Druga część rozpoczęła się od kolejnych naszych ataków. Szybko znalazły one przełożenie w postaci kolejnego gola.
Pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Maciek.
Od tego momentu doszło do kilku zmian personalnych, a w konsekwencji ostatni kwadrans gramy w całkowicie innym składzie niż ten wyjściowy. Niestety, właśnie ten okres w naszym wykonaniu był słaby. Wówczas rywale oddali dwa strzały na naszą bramkę, a my sami atakowaliśmy sporadycznie i zarazem nieudolnie. Defensywa również nie tworzyła monolitu, a przy rozegraniu dochodziło do prostych niewymuszonych strat. Praktycznie w ogóle nie wykorzystywaliśmy skrzydeł, a jedyna godna uwagi akcja, to zgranie głową Szczepana do Marty i ładny wolej tej drugiej mijający cel nieznacznie. Powiedzenie - "pokaż mi ławkę, a ja Ci powiem jaką masz drużynę" może jeszcze nie teraz, ale wiosną może znaleźć uzasadnienie. Póki co ograliśmy vice-lidera 4 : 0 i umocniliśmy się na pierwszym miejscu istotnie powiększając przewagę. Zrobiliśmy to w niecałe 40 minut, bo potem chłopcy uraczyli nas typową podwórkową kopaniną.