Fatalne pożegnanie z rundą jesienną

OKS Olesno 2 : 7 Skalnik Gracze

.

OKS Olesno : Zawada, Jeziorowski, Ficek, Hober, Meryk, Krzymiński, Kubacki, Kaczor, Gąsiorowski, Dębski 

Rezerwowi : B.Jeziorowski, Świerc, Skowronek, Baros, Flak, Setlak, Brodziak 

Trener :  Dawid Nowacki      Kierownik drużyny : Adam Kutynia

.

Skalnik Gracze :  Stefaniak, Mączyński, Konopski, Parada, Dulski, Ganeczek, Szpak, Bąk, Rychlica, Chodorski, Raś

Rezerwowi : Gorczyca, Maryszczak, Fluder, Firek, Fogel, Dymińczuk

Trener : Wojciech Lasota   Kierownik drużyny : Dariusz Hołyński 

.

OKS OLESNO

SKALNIK GRACZE

5

Strzały celne

8
4

Strzały niecelne

3
15

Faule

9
5

Rzuty rożne

2

59' Kaczor

65' Skowronek 

Żółte kartki

45' Mączyński
0

Czerwone kartki

0
2

Spalone

1

31' Skowronek za Gacmagę

46' Świerc za Krzymińskiego

Zmiany

52' Dymińczuk za Mączyńskiego

70' Fogel za Konopskiego

72' Maryszczak za Janeczka 

75' Gorczyca za Bąka

Ciężko uwierzyć w to co się wydarzyło na Oleskim stadionie w ostatniej kolejce rundy jesiennej. Mogliśmy spokojnie wejść w okres zimowy, tymczasem nasza drużyna zaliczyła bardzo wysoką porażkę, co boli tym bardziej, porażkę, na którą się w ogóle nie zapowiadało.  Mecz zaczął się dla nas idealnie. Już w piątej minucie udało się wyjść na prowadzenie. Piłkę do Jeziorowskiego zagrał z prawej strony Hober, a ten podobnie jak tydzień temu, strzałem z lewej nogi z okolic 20 metrów pokonał bramkarza. Za chwilę było jeszcze lepiej, bo już w 11 minucie prowadziliśmy 2 : 0. Szybko wykonaliśmy rzut wolny, podanie nad obrońcą doszło do Hobra, który w sytuacji "sam na sam" pokonał bramkarza. Mieliśmy jeszcze niedługo potem dwie dogodne sytuacje, a mecz wydawał się być całkowicie pod kontrolą. Nikt nawet nie śmiał przypuszczać, co się jeszcze na murawie wydarzy. Goście bowiem mimo fatalnego początku nie zamierzali się poddać. Ich starania przyniosły pierwszy efekt w 27 minucie. Po dalekim rzucie wolnym, piłka przeszła przez piłkarzy, odbijając się pod jeszcze niefortunnie od jednego z defensorów, a końcowo wpadła do bramki. Skalnik szybko poszedł za ciosem, bo trzy minuty później na boisku był już remis. Tym razem bramka wpadła do siatki po rzucie z autu. Z lewej strony boiska dorzucał jeden z zawodników Graczy, a na krótkim słupku ustawiony był Bąk, który z bliska uderzył głową. To mocno zaskoczyło kibiców, oraz piłkarzy Olesna. Szybko zdobyte bramki pozwoliły wierzyć, że nie będzie to trudny mecz. To jednak był dopiero początek negatywnych zaskoczeń tego dnia. Goście wyszli na prowadzenie jeszcze przed przerwą, a konkretnie w 44 minucie. Po podaniu z prawej strony, z okolic dziesiątego metra uderzył Konopski, pokonując Zawadę. Mimo tego, sytuacja nie była jeszcze dramatyczna. Do przerwy traciliśmy jedną bramkę, a wcześniejsze sytuacje pokazywały, że umiemy rozpracować obronę Skalnika.

W drugiej połowie, a chociaż ,na jej początku, nasz zespół starał się doprowadzić do wyrównania. Nasze próby były jednak bezskuteczne, a to goście strzelili po raz kolejny. W 56 minucie meczu Mączyński uderzył na naszą bramkę z okolic dwudziestego metra. Strzał nie był zbyt silny, ale Zawada niestety nie dał rady go obronić. Ta bramka mocno obniżyła morale naszej drużyny, która zdała sobie sprawę, że o dobry rezultat będzie już teraz bardzo ciężko. Po kilkunastu minutach, zostaliśmy pokonani po raz kolejny. Po przypadkowej przebitce, piłka dostała się pod nogi Janeczka, który w sytuacji "sam na sam" z lewej strony, nie pomylił się i pokonał naszego bramkarza. Od tego momentu zaczął się naprawdę fatalny okres dla naszej drużyny. Sytuacja wyglądała tak, jakby piłkarze Skalnika mieli zdobyć kolejną bramkę w najmniejszej nawet okazji, co trafnie zresztą obrazują statystyki meczu. Wszystko wydawało się być na naszą niekorzyść, a drobne sytuacje które stwarzaliśmy, nie miały szans skończyć się bramką. Choć nastroje były już beznadziejne, straciliśmy jeszcze bramkę, a nawet dwie bramki w samej końcówce meczu. Najpierw, po strzale Szpaka piłka wpadła do naszej bramki po raz szósty, a niedługo po tym sędzia przyznał jeszcze gościom rzut karny. Wcześniej, sędzia wydawał się nie zauważyć spalonego, ale pretensje kibiców nie mogły wpłynąć na jego decyzję. Bolesnym zwieńczeniem meczu była bramka Parady z tego rzutu karnego. Zaraz po tym golu, sędzia zakończył to spotkanie, wydawało się "skracając męki" naszej drużyny. Nasi piłkarze szybko zeszli z boiska, równie poirytowani, załamani jak i po prostu niedowierzając, w to co się właśnie wydarzyło. Niestety ten mecz nie zasługuje na inne miano jak "blamaż" i na pewno zostanie po nim spory niesmak. Kończymy rundę jesienną na dziesiątym miejscu w tabeli, co nie jest najgorszą lokatą. Jeżeli z każdego błędu powinno się wyciągać wnioski, to po tym meczu nasza drużyna może wyciągnąć ich naprawdę sporo. Na szczęście jest na to niemało czasu, bo na czwartoligowych boiskach zobaczymy się dopiero na wiosnę.