Gorzki remis..

OKS Olesno 1:1 Śląsk Łubniany

0:1 Gnoiński 33'

1:1 Kowalczyk 80'

Zmiany: 46' Jasina za Obakę, 72' Skowronek za Bieniasa, 79' Krzyminski za Świerca, 83' Brzenska za Jeziorowskiego

Ławka rezerwowych: Halski, Górka, Jainta

Żółte kartki: Jeziorowski, Popczyk, Kowalczyk

Trener Grzegorz Krawczyk

Na spotkanie ze Śląskiem w porównaniu do poprzedniego meczu nasza drużyna wyszła w przemeblowanym ustawieniu. W składzie za pauzującego za kartki Pawelca pojawił się Świerc. Ponadto do podstawowego składu wrócił Skoczylas. Na ławce rezerwowych usiadł Krzyminski, a rolę ofensywnego pomocnika pełnił Hober.

Mecz rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia. Już w drugiej minucie gry z woleja po dośrodkowaniu Hobera uderzał Obaka, ale nie trafił w bramkę. Później uderzał Jeziorowski i także zrobił to niecelnie. Śląsk ustawił się za podwójną gardą, skupił się na przeszkadzaniu w grze i wyglądał na drużynę, którą remis w Oleśnie w pełni satysfakcjonuje. 

OKS prowadził grę, starał się konstruować akcje, ale niewiele z tego wynikało. Nie próbowaliśmy strzelać z dystansu, a powinniśmy, bowiem bramkarz Śląska był niepewny i co chwilę piłka wypadała mu z rąk. 

W 33 minucie stadion zamilkł. Drużyna z Łubnian przeprowadziła pierwszą ofensywną akcję i od razu strzeliła bramkę. Prostopadłe podanie wykorzystał Gnoiński i pokonał Kościelnego. I z ich strony to byłoby na tyle. Dalej cofnięci skupili się na przeszkadzaniu w grze.

Na drugą połowę wyszliśmy z jedną zmianą. Jasina zastąpił Obakę. Szybko mogliśmy odrobić straty, ale uderzenie Kowalczyka na rzut rożny sparował bramkarz. Chwilę później z woleja uderzał Świerc i ponownie lepszy okazał się goalkeeper gości. Większość strzałów naszych zawodników było blokowanych przez obrońców. Śląsk znów stworzył groźna sytuację, ale tym razem strzelec pierwszej bramki źle dograł i skończyło się na strachu. W 75 minucie Kowalczyk uderzył nad bramką, ale to właśnie on ją odczarował. Po dobrym dograniu z prawej strony nasz napastnik przełamał ręce bramkarza i zdobyliśmy upragnioną bramkę. Do końca meczu napieraliśmy, lecz nie zdołaliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W 90 minucie czerwoną kartką(za dwie żółte) ukarany został Gnoiński. W ostatniej akcji meczu Hober po indywidualnej akcji dograł w pole karne, ale żaden z naszych zawodników nie zakończył jej uderzeniem.

Fot: Powrót Adriana Brzenski jest najlepszą informacją po dzisiejszym meczu.