Są takie mecze, o których nie zapomina się bardzo długo - czasami ze względu na rangę spotkania, czasem z uwagi na grad bramek, emocje, zwroty akcji, czy wreszcie kontrowersyjne decyzje arbitrów. W niedzielne, derbowe przedpołudnie nie zabrakło żadnego z tych elementów, a wiosenne spotkanie Ambrozji i Pumy z pewnością zapisze się w pamięci wszystkich uczestników tego wydarzenia.
Puma przystępowała do 22. kolejki ligowych zmagań osłabiona brakiem kliku podstawowych zawodników - trener Reszka nie mógł skorzystać choćby z usług Jacka Chmielewskiego, Wojciecha Sułkowskiego czy Sebastiana Jamnego. Mimo absencji ważnych graczy, plan na starcie w Bogdaszowicach zakładał zdominowanie mocnego rywala, ofensywną grę i zdobycie trzech punktów. Początek był dla Pumy wręcz wymarzony - już w 5. minucie po przejęciu w środkowej strefie piłka trafiła do ustawionego na skrzydle Rafała Obały, który płasko wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie czekał grający dziś na pozycji napastnika Marcin Drożdż. Kapitan Pumy dopełnił formalności, wykańczając precyzyjne dogranie strzałem z pięciu metrów wprost do siatki. Po straconej bramce do głosu doszła drużyna gospodarzy, która na kilkanaście minut przejęła kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, wygrywając walkę o środek pola. Efektem dobrej gry Ambrozji była bramka zdobyta w 15. minucie przez Łukasza Bieniasa. Pumie jeszcze przed przerwą udało się wyprowadzić drugi cios. Piłkę z rzutu rożnego dorzucił Marcin Drożdż, a największą przytomnością umysłu w polu karnym wykazał się Michał Towarnicki, który delikatnie musnął piłkę głową, przez co zmylił bramkarza i zdobył swoją siódmą bramkę w sezonie.
To, co udało się Pumie na początku pierwszej połowy, w pierwszych minutach drugiej odsłony powtórzyli gospodarze. Zanim ekipie z Pietrzykowic udało się dobrze wejść w mecz, szybki cios wyprowadzili rywale, a z bramki cieszył się Norbert Pożerski. Przy stanie 2:2 dwie całkowicie niezrozumiałe decyzje na niekorzyść naszej drużyny podjął arbiter główny dzisiejszego spotkania. Najpierw po zagraniu ręką we własnym polu karnym obrońcy Ambrozji, zamiast przerwać grę i wskazać na jedenasty metr... „obdarował” Pumę przywilejem korzyści, który nie przyniósł żadnego profitu. Kilka minut później po wrzucie z autu i niefortunnej interwencji jednego z defensorów gospodarzy piłka znalazła się w bramce, sędzia jednak postanowił nie uznać gola, gdyż nie zauważył kontaktu żadnego zawodnika z piłką, uznając, że futbolówka została wrzucona do siatki bezpośrednio z autu. Obie decyzje zakwalifikować można jako mocno kontrowersyjne. Zawodnikom Pumy trudno było otrząsnąć się po tej sytuacji, co wykorzystała formacja ofensywna Ambrozji. Szybkie rozegranie rzutu rożnego, strzał Janusza Rudnickiego i 3:2. Ostatnie minuty to wymiana ciosów z obu stron i wiele sytuacji bramkowych z obu stron. Szczęśliwie, w doliczonym czasie gry to Pumie udało się wyprowadzić ostatnie uderzenie. Po wrzutce z rzutu wolnego Marcina Drożdża najlepiej podczas zamieszania w polu karnym odnalazł się Daniel Koszykowski i ustalił wynik derbowego starcia na 3:3.
Licznie zgromadzeni w Bogdaszowicach kibice obejrzeli ciekawe, emocjonujące starcie. Były bramki, piękna pogoda, petardy i świetna atmosfera. Szkoda tylko błędów sędziowskich, które wypaczyły wynik meczu...