W niedzielnym starciu z Calcem Karłowice szymanowianie wydawali się być faworytami. Wrocławianie po 4 kolejkach pozostawali bez punktu w ligowych zmaganiach, a gracze Silesii mogli się pochwalić dwoma wygranymi meczami. Każde spotkanie rządzi się jednak swoimi prawami.
Od początku spotkania ton wydarzeniom na boisku nadawali piłkarze z Szymanowa. Bardzo dobrze na lewej stronie prezentował się Beniamin Wiórko, który był niemal nie do zatrzymania dla defensorów rywali. To jego odegranie do Daniela Edelbauera i strzał tego ostatniego dały prowadzenie naszej drużynie. Niestety, choć kolejnych okazji do podwyższenia wyniku nie brakowało, to jednak szymanowianie razili nieskutecznością. Gospodarze ograniczali się do nielicznych kontr. W jednej z nich wykorzystali brak zdecydowania defensywy Silesii i zdołali pokonać Piotra Kłuska, doprowadzając do wyrównania. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił, choć kolejnych okazji dla naszego zespołu nie brakowało - brakowało natomiast skutecznego wykończenia.
Po zmianie stron sytuacja na boisku nie zmieniła się za bardzo. Nadal grę prowadziła nasza drużyna, ale piłka nie znajdowała drogi do bramki gospodarzy. Bardzo skutecznie interweniował golkiper z Karłowic, ratując kilkukrotnie swój zespół przed stratą gola. Ku zaskoczeniu wszystkich, miejscowi objęli prowadzenie. Znów gapiostwo szymanowian w defensywie i trzech rywali zostało naprzeciwko Marcina Mikołowskiego, który próbował do końca interweniować, a piłka po jego nodze i słupku znalazła się w bramce. Od tego momentu nasi gracze niemal nie schodzili z połowy gospodarzy, ale niewiele z tego wynikało. Kolejne ataki nie przynosiły zmiany rezultatu - piłka mijała bramkę rywali w sporej odległości lub bardzo dobrze w szesnatce prezentował się golkiper wrocławian. Bronił szczęśliwie i ofiarnie, zatrzymując m.in dwukrotnie Piotra Łuczaka i raz Grzegorza Tarnawę. Szymanowianom udało się wyrównać na kwadrans przed końcem spotkania - podanie G. Tarnawy na bramkę zamienił P. Łuczak. Niestety, choć w ostatnich minutach znów kotłowało się co chwilę w polu karnym naszych rywali, to jednak piłka nie mogła znaleźć drogi do bramki. Trzeba też zauważyć, że w doliczonym czasie gry niepotrzebnie piłkę po zagraniu Kamila Łabudy łapał P. Kłusek, co skończyło się rzutem wolnym pośrednim w polu karnym Silesii, ale strzał skutecznie zdołał zablokować D. Edelbauer.
To było jedno z tych spotkań, o jakich chce się szybko zapomnieć. Ogromna przewaga i katastrofalna skuteczność sprawiły bowiem, że szymanowianie stracili dwa punkty i dystans do ligowej czołówki znacząco się powiększył. Po raz pierwszy w tym sezonie sytuacja kadrowa nie była najlepsza - zabrakło nominalnego napastnika, a wchodzący z ławki gracze nie wnieśli zbyt wiele do gry naszej drużyny. Gdyby jednak szukać zawodów tego popołudnia, lista byłaby długa. Trzeba więc o tym zapomnieć i przygotować się solidnie do trzech pozostałych tej jesieni spotkań.