Przed meczem z Pogonią mieliśmy nadzieję, że uda się powtórzyć dobrą grę ze spotkania z Dobrzyniem i urwać jakieś punkty rozpędzonemu rywalowi. Taki scenariusz się sprawdzał, lecz tylko do pewnego momentu...
Od początku spotkania gra była bardzo wyrównana, a oba zespoły skupiły się głownie na tym, by nie popełnić błędu w obronie, dlatego dogodnych okazji strzeleckich było jak na lekarstwo. Na szczęście pierwszą "setkę" wypracował sobie nasz zespół i od razu ją wykorzystał. Była 17 minuta kiedy Małunowicz prostopadle zagrał do Koziara, który cudownym lobem z ok. 20 metrów wyprowadził nas na prowadzenie. Od tego momentu grało nam się zdecydowanie lepiej i pewniej, czego dowodem była kolejna znakomita sytuacja jaką miał Koziar. Niestety tym razem, w sytuacji sam na sam Dominik uderzył wprost w bramkarza, a przy próbie dobitki do pustej bramki przeniósł piłkę nad poprzeczką. I właśnie wtedy sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło, że "niewykorzystane sytuacje się mszczą", ponieważ zamiast prowadzenia 2:0, 30 sekund później było już 1:1. Daleki wykop bramkarza gości, z piłką mija się najpierw Chlasta, następnie Świerczek, napastnik Łosiowa wychodzi "oko w oko" z Hracą i umieszcza piłkę w siatce. Kolejny "prezent" podarowany przez nasz zespół w tym sezonie. W pierwszej połowie groźnie uderzał jeszcze Małunowicz, ale z jego strzałem poradził sobie bramkarz gości i na przerwę schodziliśmy z wynikiem 1:1
Początek drugiej połowy okazał się wymarzony dla naszego zespołu, ponieważ w 48 minucie po raz drugi wyszliśmy na prowadzenie. Piłkę z lewej strony dostał Małunowicz, po czym dośrodkował ją w pole karne, gdzie fatalne nieporozumienie pomiędzy bramkarzem i obrońcą Pogoni kończy się golem samobójczym. Kwestią sporną pozostaje czy piłka całym obwodem minęła linię bramkową. Na szczęście dla nas sędzia wskazał na środek boiska. Ten gol wyraźnie rozjuszył gości, którzy z animuszem ruszyli do ataku, z czym zupełnie nie potrafiliśmy sobie poradzić. Już chwilę później mogło być 2:2, ale tym razem uratowała nas poprzeczka. Niestety w 58 minucie ataki Łosiowa przyniosły oczekiwany efekt i znów na tablicy wyników widniał wynik remisowy. 2 minuty później nastąpiła konsternacja, bowiem goście aplikują nam kolejną bramkę i po raz pierwszy wychodzą na prowadzenie w tym meczu. Fatalny błąd w tej sytuacji popełnił Hraca, który z pozoru niegroźny strzał wypiąstkował sobie za plecy, a tam do piłki najszybciej dopadł napastnik gości i nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. Na kwadrans przed końcem zostaliśmy pozbawieni jakichkolwiek złudzeń na pozytywny rezultat, bowiem goście strzelili czwartego gola, a w 86 minucie ustalili wynik końcowy na 2:5 strzałem z rzutu karnego.
Przez 50 minut tej rywalizacji można było odnieść wrażenie, że uda nam się sprawdzić niespodziankę i zastopować rozpędzony Łosiów. Niestety po strzeleniu drugiego gola nie potrafiliśmy uspokoić gry oraz poradzić sobie z naporem gości, dlatego wynik jest taki, a nie inny. Kolejną kwestią jest to, że kolejny raz popełniliśmy mnóstwo błędów indywidualnych, których musimy unikać jeśli chcemy wygrywać spotkania. Na takie z pewnością nie będziemy mogli sobie pozwolić w kolejnym meczu, bowiem jedziemy do Skarbimierza gdzie zagramy z liderem rozgrywek.