Mimo że nasz ostatni bilans potyczek ze Zwanowicami nie napawał optymizmem, to kibice z całą pewnością liczyli zobaczyć odmieniony zespół z Kruszyny, który będzie robił wszystko by zrewanżować się za pogrom z jesieni. Bardzo dobrą informacją dla trenera Szpaka była szeroka kadra jaką miał do dyspozycji niedzielnego popołudnia, bowiem na mecz stawiło się aż 17 gotowych do gry zawodników.
Początek pierwszej połowy to nieśmiałe próby ataków obu zespołów, z których niewiele jednak wynikało. Po upływie pierwszego kwadransa to my zaczęliśmy coraz częściej dochodzić do głosu. Dwukrotnie bliski wpisania się na listę strzelców był Marecik, lecz najpierw jego strzał minął nieznacznie słupek bramki gości, zaś chwilę później piłka po jego sytuacyjnym uderzeniu z półobrotu poszybowała w sam środek bramki Zwanowic, nie sprawiając bramkarzowi zbyt dużych problemów. Kiedy wydawało się, że jesteśmy coraz bliżsi wyjścia na prowadzenie, niespodziewanie to Zwanki zadały pierwszy cios. Grę z piątego metra nie najlepiej wznowił Małunowicz, co uruchomiło szybką kontrę gości zakończoną pewnym strzałem obok bezradnego Prusa. Na szczęście tym razem nie załamaliśmy się straconym golem i zdecydowanie ruszyliśmy się do odrabiania strat, co przyniosło skutek już 7 minut później. Wielkim sprytem wykazał się Świerczek, szybko wyrzucając piłkę z autu do rozpędzonego Marecika, który płaskim strzałem dał nam wyrównanie. Następnie miała miejsce bardzo nieprzyjemna sytuacja, bowiem w walce o „stykową” piłkę kapitan gości zderzył się z naszym bramkarzem, co skończyło się rozciętą głową naszego golkipera. To zdarzenie miało swoje konsekwencje w 43 minucie, kiedy to nieporozumienie Dżumały z poszkodowanym Prusem wykorzystał napastnik Zwanowic, uprzedzając naszego bramkarza przy wyjściu do piłki, następnie kierując ją do pustej bramki. Wydawało się, że to goście na przerwę będą schodzić przy korzystnym wyniku, jednak i tym razem pokazaliśmy charakter wyrównując stan rywalizacji w 4 minucie doliczonego czasu gry. Z piłką bardzo ładnie podciągnął Chlasta, następnie znakomitym prostopadłym podaniem uruchomił Koziara, który z ostrego kąta, sprytnym strzałem zewnętrzną częścią stopy doprowadził do remisu. Zatem do przerwy było 2:2.
Na drugą połowę musieliśmy dokonać roszady w bramce, ponieważ Prus poczuł się gorzej i udał się do szpitala, gdzie zszyto mu ranę. Do bramki wskoczył doświadczony Józef Hraca. W tej części gry, wyraźnie było widać, że obie drużyny zaczynają opadać z sił. Mniej było składanych akcji i dogodnych sytuacji, zaś zwiększyła się liczba fauli i często grę przerywać musiał sędzia. Ciekawiej zaczęło się robić dopiero od 70 minuty, kiedy obie drużyny zaczęły szukać swojej szansy na zgarnięcie kompletu punktów. Najpierw w świetnej sytuacji po pięknym zgraniu Marecika znalazł się Koziar, lecz zaprzepaścił ją nie decydując się na strzał w pierwsze tempo. Później bardzo blisko zdobycia gola były Zwanowice za sprawą swojego kapitana, którego mocny strzał z 16-ego metra w fenomenalny sposób obronił Hraca. Następnie kolejną swoją okazję miał Marecik, ale nie zdołał idealnie opanować „bezpańskiej” piłki, przez co uprzedził go bramkarz gości. Szkoda, ponieważ futbolówka wyraźnie szukała Kuby w tym spotkaniu. Na nasze okazje Zwanki odpowiedziały mocnym strzałem z rzutu wolnego, po którym piłka otarła się o poprzeczkę bramki Hracy. Na niespełna 5 minut do końca meczu swoją sytuację miał wprowadzony z ławki Błażejewski, ale piłka po jego strzale z woleja poszybowała nad bramką. Do regulaminowych 90 minut sędzia doliczył 3 dodatkowe i kiedy wydawało się, że w tym czasie już nic się nie wydarzy, mieliśmy chyba najlepszą szansę by wygrać ten mecz. Piłkę do rzutu wolnego przed polem karnym ustawił Nowakowski, po czym wrzucił ją idealnie na 5 metr do wbiegającego Chlasty, niestety ku rozpaczy naszych kibiców Bartek pomylił się o centymetry. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie. Wynik końcowy 2:2
Po meczu mogliśmy mieć mieszane uczucia. Z jednej strony po raz pierwszy od dawna udało się zdobyć punkt w meczu przeciwko naszym sąsiadom, z drugiej zaś stworzyliśmy sobie na tyle dużo klarownych sytuacji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Niemniej wydaje się, że nasza gra w tym meczu pozwala z optymizmem patrzeć na kolejne spotkanie, w którym podejmiemy przed własną publicznością LZS Łukowice Brzeskie.