Gorzka końcówka w Ozimku

Małapanew Ozimek 3 : 2 OKS Olesno

.

OKS Olesno : Zawada - Świerc, Ficek, Baros, Kubacki , Jeziorowski, Skowronek, Jaroń, Huć, Hober, Jasina

Rezerwowi : Sitek, Kalus, Flak, Konieczny, Krzymińśki

Trener : Krzysztof Meryk  Drugi trener : Arkadiusz Świerc  Kierownik drużyny : Adam Kutynia 

.

Małapanew Ozimek : Fesser, Atroszko, Krakowian, Kuchta, Kwiatkowski, Sowiński, Wacławczyk, Wojtasik, Bienias, Kamiński, Wanat

Rezerwowi : Jaroszyński, Przezak, Cuper, Molendowski, Górniaszek, Możdzeń, Grześkiewicz

Trener : Dariusz Kaniuka 

.

Mecz z lokalnym rywalem, jakim jest dla naszej drużyny Małapanew, często obfitują w emocje. Nie inaczej było tym razem, ale końcowe sekundy spotkania sprawiły, że kibice OKSu odjeżdżali z Ozimka najzwyczajniej smutni.

Od pierwszych minut spotkania Małapanew postanowiła postawić na swoim. Mocno zdominowali plac gry, rzadko pozwalając się choćby dostać z piłką na swoją połowę. Niemałe było więc zaskoczenie, kiedy to w 17' meczu nasi piłkarze wyszli na prowadzenie. Z autu piłkę wyrzucał Jeziorowski, jak zwykle wkładając w to sporo siły. Piłka poszybowała w kierunku bramki, odbiła się przed nią dwa razy, a Hober z najbliższej odległości wpakował ją pod poprzeczkę. Po straconej bramce, ataki gospodarzy straciły nieco na sile, ale nadal widoczna była ich przewaga. Do przerwy żadna z prób, ani gospodarzy, czy też naszych piłkarzy nie znalazła drogi do siatki i na drugą połowę wychodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem. 

Po przerwie Ozimek znów rzucił się do ataku. Kolejne próby nic jednak nie przynosiły, aż do 64' meczu, kiedy to z całą pewnością miał miejsce punkt kulminacyjny spotkania. Świetną akcję rozpoczął na prawej stronie nasz młodziutki piłkarz, Michał Konieczny. Będąc już niedaleko bramki zagrał piłkę do środka. Między nogami sprytnie przepuścił ją Jasina, dając szansę dobrze ustawionemu Hobrowi. Ten jednak nie miał już tyle szczęścia i zmarnował bardzo dogodną sytuację na podwyższenie wyniku. Nigdy jeszcze stare piłkarskie porzekadło "niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" nie było jeszcze tak prawdziwe, jak po tej sytuacji. Ledwo otrząsnęliśmy się po zmarnowaniu "setki", a Zawada musiał wyjmować piłkę z siatki po przypadkowym, samobójczym trafieniu Jaronia. Ale to był dopiero początek złego, bo nie zdołaliśmy dobrze wznowić gry, kiedy gospodarze podwyższyli na 2:1 za sprawą trafienia Wojtasika. To był straszny cios, bo w pewnym momencie wydawało się, że wszystko jest już w naszych rękach (czy też nogach :) ) Ale nie postanowiliśmy się poddać. Przeciwnie, ataki stały się coraz bardziej zażarte, a gra była momentami mocno agresywna, za co sypały się kartki. Czerwoną kartkę otrzymał zawodnik Ozimka, Kamiński, a niedługo po tym świetnie dysponowany w tych zawodach Konieczny musiał również zejść z murawy. Choć gra faktycznie była nerwowa, to wydawało się, że część kartek (między innymi dla Koniecznego) jest efektem utraty kontroli nad zawodami przez arbitra. Nasi piłkarze po wielu próbach w końcu strzelili wymarzoną bramkę. W 90' meczu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do bramki skierował Jeziorowski. Sędzia doliczył cztery minuty do doliczonego czasu gry. Staraliśmy się w zarodku tłamsić zapędy gości, a kiedy sędzia brał już gwizdek do ust stało się najgorsze z możliwych- gospodarze otrzymali rzut karny. Faulującym był nasz bramkarz, Zawada, który wyszedł z bramki. Do piłki podszedł Bienias i pewnie wykorzystał tę jedenastkę. Nie było szans nawet na wznowienie gry, bo piłka ledwie przestała się toczyć, a kibice na stadionie Ozimka usłyszeli końcowe, trzy gwizdki sędziego. Takie zakończenie nie może zostać nazwane inaczej jak rozczarowujące i smutne. Nasi piłkarze pokazali wiele wiary i włożyli wiele energii, aby osiągnąć korzystny rezultat, ale na pewne rzeczy nic nie można poradzić. Mamy nadzieję, że w przyszłym meczu olescy kibice będą mieć okazję do poprawienia sobie nastrojów.